17.1.16

Powrót 2016

Długa przerwa, dużo zmian. Pewnie niektóre z Was już zapomniały o istnieniu mojego bloga. Nie dziwię się. Ja też nie często zaglądałam na Wasze blogi.
Ja sama niemal zapomnialam że on istnieje i że fajnie coś od czasu do czasu napisać. Nawet dla siebie w formie pamiętnika.
Dam sobie jeszcze jedną szansę! A co!

Tak na początek.
Nareszcie udało nam się w miarę wykończyć mieszkanie. Oczywiście zawsze jest coś do zrobienia. (łazienka jeszcze nie ruszona)
Ale doszliśmy już do takiego etapu "grania detalami" jak to mówi często mój M.
Sporo zmian też na ogrodzie, ale to wiosną pokażę, oraz duuużo szycia. Jak to u mnie się swego czasu pojawiło. I będę pewnie to kontynuować.


                                 

16.6.14

Spodnie piżamowe

Szyję, szyję, szyję. Jeszcze chyba nigdy z taką częstotliwością i radością , nie siadałam do maszyny co przez ostatnie 3 miesiące. Szyję wszystko od ubrań, przez poduszki ogrodowe, pokrowce na materac po maty plażowe.
Wczoraj odchodząc od wielkoformatowych projektów uszyłam 4 pary bokserek do spania. Jedne dla mnie , dla M, oraz dla Julcia x2.
A zaczęło się od tego, że kupiłam na Madalińskiego piękną kratkę na spodnie piżamowe (dla mnie). Ale żeby ułagodzić M (kolejna szmatka) to poinformowałam go, że to dla nas wszystkich. Co było robić. Wróciłam do domu i złamałam swoją żelazną zasadę daną sobie z dobre 10 lat temu, że NIGDY nic mojemu M nie uszyję. Złamałam i od razu pożałowałam.
Spodenki może i dobre ale...
"dlaczego przód jest tak samo uszyty jak tył? To chyba źle zrobiłaś bo i rozporka nie ma..."
No... więc tego... Ban na kolejne 10 lat !!!



Młody za to ucieszył się że będzie miał spodenki takie jak mama i tata, więc w nagrodę zrobiłam mu jeszcze jedną parę w paseczki z kieszeniami :)

  


 

15.6.14

Na plażę...

Powoli zbieramy się do wyjazdu na wymarzony i długo wyczekiwany urlop. Już za dwa tygodnie będziemy na miejscu...juppii!!  Dzisiaj w ramach deszczowej soboty, uszyłam matę na plażę. Góra to granatowy chevron, w środku ocieplina żeby było miękko np na plaży kamienistej, i spód to tkanina wodoszczelna. Uszyłam też poduszki, żeby można wygodnie odpocząć. Poduszki można układać na macie lub poza, odpinając tylko guziki. Moja maszyna spisala się wprost GENIALNIE jeśli idzie o szycie tak różnych ze sobą tkanin. Szyłam co prawda specjalna stopką telfonową właśnie do takich laminowanych tkanin, więc tak naprawdę nie pojawiły się żadne trudności. Zachwyciło mnie również automatyczne przyszywanie guzików! Po prostu cudo :))) Szkoda tylko, że mój M nie rozumie mojego entuzjazmu z przyszytego guzika,  albo pięknie obrobionej dziurki ;)





13.6.14

Na rower...

Wczoraj, po prawie miesięcznym okresie oczekiwania, zobaczyłam mój rower w całości tak jak wyglądać powinien. Zachorowałam na niego już jakiś czas temu, ale jakoś nie mogłam trafić na odpowiedni rozmiar. Ponieważ nie mam wzrostu modelki, potrzebowałam rower z nieco mniejszą ramą niż standardowo dostępne. Od czasu do czasu przeglądałam oferty sklepów nowe i używane. I wreszcie się trafił. Rozmiar jaki chciałam, kolor jaki chciałam, i marka jaką chciałam. Zakup natychmiastowy!
M wspaniale , zadbał o całą resztę!

A tak się prezentuje mój nowy pojazd!


26.3.14

Sous de ciel de Paris....

Pomimo temperatury i strajku głodowego Julcia, naszych katarów, kaszli, bolących zatok M, tegoroczny wyjazd do Paryża był naprawdę udany :)
I już wiemy, że następnym razem wyjedziemy z Paryża jako Państwo Sz.



9.3.14

Moja nowa maszyna.

Już od jakiegoś czasu, nosiłam się z zamiarem kupna nowej maszyny. Nie żeby mojemu Łucznikowi coś dolegało ( pomijam brak części obudowy, i brak jakichkolwiek "wodotrysków"), ale jego najlepszy czas, nie oszukujmy się- minął. Już nie zachwyca szerokość zygzaka i a'la szew overlockowy ( który swoją drogą nawet go nie przypomina). Czas na zmiany i to szybko. Szyję coraz więcej i coraz sprawniej :D
Działając zgodnie ze starą prawdą "kup najdroższy sprzęt na jaki Cię stać" wybrałam Janome 8900. 
Na razie poznaję jej możliwości, ale już wiem że lepiej trafić nie mogłam. Maszyna jest OBŁĘDNA!


Z nadmiaru szczęścia, nie wiem co szyć. Wczoraj żeby jednak nie przeszywać tak na "pusto", uszyłam woreczki dla M. 
W najbliższą podróż do Paryża myślę, że się przydadzą.



29.1.14

My się zimy nie boimy.

Zima za oknem jak za dziecięcych lat :) Fajnie bo może i Julcio będzie miał miłe wspomnienia z dzieciństwa z zimowego okresu. Chociaż jak tak patrzę to jego wspomnienia będą z pewnością zupełnie inne niż moje i mojego M. Już same ubrania są nieporównywalnie inne niż te w których myśmy "śmigali". Teraz wszystko wodoszczelne, wiatroszczelne, mrozoszczelne itp... nie ma szans aby dziecko jakkolwiek mogło mieć przemoczone spodnie, zmarznięte ręce czy przewiane nerki ( to akurat bardzo dobrze). Kazde wyjscie na zewnatrz wyglada jak wyprawa na biegun północny :)
W domu cieplutko, ale sama pogoda nastraja do utulenia się w coś ciepłego.
W związku z tym postanowiłam uszyc sobie piżamę. Taką ciepłą i miluśką. Poszukiwania flaneli na spodnie ... wiadomo, niby wszystko jest ale jak potrzeba to można szukać całymi dniami. Znalazłam może nie idealną ale też nie najgorszą. Bluza jest z tradycyjnej dresówki którą swego czasu zakupiłam w ilości hurtowej. ( pewnie jeszcze nie raz się jeszcze tutaj pojawi). Uszycie jeden wieczor (ok. prawie 2 bo już nie mogłam stukać maszyną) i przyznam szczerze że już szukam flaneli na kolejną!



A żeby nie było że tylko sobie coś tam szyje to i Julcia odziałam w kolejną bluzę i spodnie dresowe. Zadowolony bardzo nawet "pięknie" zapozował :)


Ps: w komplecie jest tylko do zdjęcia. Normalnie to bluza noszona osobno i spodnie osobno. Kompletom mowimy nie :)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Designed By Boutique-Website-Design